Nasze OSP szkoli się

To już pięć lat (i pięć miesięcy) jak OSP powstało od nowa w Cigacicach (od nowa bo na reaktywację nie było żadnych szans gdyż z byłego OSP nie zostało dosłownie już nic). Stało się to faktem kiedy Sąd Okręgowy w Zielonej Górze zarejestrował Stowarzyszenie Ochotnicza Straż Pożarna Cigacice w rejestrze KRS pod nr 0000566715. Przez blisko rok przyzwyczajali środowisko, urzędy i sąsiednie OSP Gminy Sulechów i Powiatu Zielonogórskiego. I w końcu w kwietniu 2016 roku pierwsi kandydaci na strażaków rozpoczęli swoje przygotowanie do służby.
Obecnie mają już kilkunastu kwalifikowanych druhów ochotników w różnym wieku ale zawsze chętnych do szkolenia i pomocy ludziom.
Dziś w Cigacicach kilku z nich wstawiło się na określoną godzinę aby poznać nowe wyposażenie samochodu bojowego i poćwiczyć z całkiem nie dawno zakupionymi ze środków WFOŚiGW aparatami powietrznymi butlowymi FENZY X-PRO typ II z bardzo dobrymi butlami kompozytowymi. Druh Patryk (jeden z najbardziej zaangażowanych w rozwój OSP) zorganizował aparat do zadymiania, inny zorganizował dostęp do pomieszczeń które mogli zadymić i takim sposobem mogli wszyscy przećwiczyć penetrację obiektów w czasie pożarów. Dla utrudnienia organizator szkolenia ukrył w obiekcie poszkodowanego. Zadaniem roty wchodzącej do obiektu było zlokalizowanie źródła ognia, odnalezienie poszkodowanego, jego ewakuacja i przekazanie następnej rocie do reanimacji. Następnie wracają gasić. Po „ugaszeniu” pożaru następuje zmiana ról, następni idą gasić pożar i szukać poszkodowanego, ewakuować itd. Z półtoragodzinnego szkolenia robi się prawie trzy podczas, których druhowie poznają siebie na wzajem, udoskonalają swoją sprawność w ratownictwie i obsłudze sprzętu. Jest co poznawać bo choć nie mają remizy zdobywają nowe elementy wyposażenia z różnych programów i od różnych sponsorów. Chwała im za to bo działają dla nas, mieszkańców Gminy Sulechów.

Brawo,brawo, brawo

po dojeździe na miejsce
palące się „mieszkanie”
po wyciągnięciu poszkodowanego przystępują do resuscytacji
po kilkunastu minutach zmiana „ratownika”
najbardziej doświadczony z nich na koniec powtarza jeszcze raz kolejność czynności

Jacek D./foto Patryk D