Patrząc na wynik meczu Mewy Cigacice w Babimoście z Klonem (ostatnia kolejka) nie można niczego zarzucić nikomu. Jednak jak popatrzymy na wynik do przerwy (0-2) okazuje się nagle że coś tu nie tak. Analizując dalej drugą połowę (w pierwszej kompletnie nic złego się nie działo) zauważamy dziwne zachowania jednego z Panów brylujących na boisku. Wszystko zaczęło się już po gwizdku na drugą połowę. Najlepiej to widać jednak od 63 minuty kiedy to Nasz obrońca utrudnia piłkarzowi miejscowych przedostać się na pole karne Mewy. Za ten czyn, identyczny jak w 2 minucie w przypadku babimojszczanina (żółta kartka), otrzymuje kartkę czerwoną! Minutę później za wyrażenie swego niezadowolenia z takiego werdyktu ten sam jegomość wyrzuca z boiska (najpierw żółta a za chwilę czerwona) trenera Mewy!!!
Osamotniona Mewa (bez trenera) trzyma się dzielnie i po pierwszej straconej bramce w 50 minucie, w 67 minucie traci kolejną. Jest 2-2. ale to nie jest jeszcze najgorzej. W 76 minucie babimojszczanie strzelają kolejną, trzecią już bramkę. Mewa nadal w osłabieniu gra dzielnie 10 zawodnikami. Chwilę później następuje kolejna próba osłabienia Mewy, Adrian Skiba otrzymuje żółtą kartkę. Cigaciczan nie zraża to i nadal naciskają w tej nierównej walce. Efekt jest taki, że w doliczonym czasie Dominik Baranowski kradnie Klonowi Babimost na ich własnym boisku dwa punkty z dorobku – strzela wyrównującą bramkę dla Mewy. Chwilę później mecz się kończy mimo litościwych spojrzeń piłkarzy w stronę „ważnego jegomościa” na boisku.
Wywozimy z Babimostu jeden jakże ważny punkt. Klon leci w dół w tabeli a Mewa zyskuje miejsce o pozycję wyżej.
Brawo Panowie – wierzyliśmy w Was.