Nastrojona do sytuacji wiejska sala w okolicy kolacji
na skraju gminy gdzie żyją poetyckie dziewczyny
w oparach kawy i ciasta świeżego
czytają wiersze z salonu muślinowego…
W kominku drwa strzelają z pobliskiego lasu
wszyscy zasłuchani w głos Ani i Eli, nie robią hałasu
dobrze wiedzą po co sąsiedzi ich tu szli stadnie,
wszak tu poezyję mówić będą dusze bratnie.
Zacni goście do sali przybyli
Co kiedyś tu mieszkali, kiedyś wśród nich żyli.
byli też inni z różnych stron okolicy
wcale a wcale żadni czarownicy.
Zwykli ludzie poezję lubiący
z Bojadeł, Trzebiechowa nad wodą mieszkający.
Nie mogło być inaczej i my też tam byli
nasłuchaliśmy się poezji z muślinowej willi.
Ciasta i kawy nie próbowalim
o suchej buzi mysię zasłuchali
napatrzylim się na salę i artystki wieczoru obie
bo w duecie raźniej występować w takiej dobie.
Anna Zwiahel (ilustratorka zbioru) z Sulechowa podjęła się prowadzenia wieczoru autorskiego poetki Elżbiety Cipora (z Trzebiechowa). Pierwszy taki wieczór parę tygodni wstecz miał miejsce w Kalsku koło Sulechowa, na który przyszło kilkanaście osób z różnych stron gminy. Było to dla obu Pań takie przetarcie, które spowodowało, że na kolejnym (w Radowicach) ze swadą wspominały poprzednie bawiąc się przy tym wraz ze słuchaczami. Sala wiejska (na zakręcie) wypełniona około 40 osobami w różnym wieku i statusie społecznym. 8 stolików, na każdym świeca, talerzyk z ciastem czy parująca kawa.Były burmistrz z Radowic, obecny sołtys tej wsi, dyrektorka GOK Bojadła i wiele innych osób z zachwytem słucha wynurzeń Ani i Eli. Ani co chwila coś nowego odkrywa w tomiku choc zna go bardzo dobrze, ilustrowała go swoimi rycinami. Tomik tworzy całość, jakby kompilacje życia, jakby jakąś historię, jakby rozmowa z samym sobą …
Uroczy wieczór po blisko dwóch godzinach się kończy zakupem tomików, autografami autorki i słowami pożegnania na rozstanie…
Do następnego razu…