Agnieszka zimnolubna
10 marca 2019 z Przesieki na Śnieżkę wyruszyła wyprawa 100 zimnolubnych (ludzi-morsów i biegaczy), którym nie jedno wyzwanie nie jest obce. Biegają trasy od 2 do 100 km albo i więcej. Niektórzy z nich morsują. Rzucają sobie nowe wyzwania a co lepsze pokonują je, pokonując swoje słabości, obawy i niejednokrotnie niebezpieczeństwa. Dziś chcemy opowiedzieć o Naszej znajomej, która wraz z kolegami z Babimojskim Klubem Sportowym BAKCYL wybrała się na tą wyprawę. Biorąc pod uwagę że jej mentor morsowania (bieg morsa w Cigacicach 2018) do dzisiaj nie wszedł zimą na śnieżkę to uważamy ją za bardzo odważną osobę. Agnieszka Waleta Wałecka* (niepotrzebne skreślić) wraz z Robertem Sarbowskim, Krzysztofem Kaczmarkiem i Arkadiuszem Mnichem (założyciel grupy survivalowo-buschcraftowej Leśnej Watahy) oraz z koleżanką z Sulechowa – Dagmarą Rerus pojechały na tą wyprawę solidnie przygotowane licznymi biegami wytrzymałościowymi oraz zaopatrzone we wszystko co potrzebne na takie ekstremalne wyprawy. Agnieszka oprócz licznych zdolności sportowych i wytrzymałościowych świetnie sobie radzi w kuchni i na wyprawę upiekła specjalnie na wyjazd energetyczne ciasteczka buraczane dla całej ekipy. Ciasteczka z orzechami bananem miodem płatkami orkiszowymi suszona żurawina i chili.
Nie była to jej pierwsza wyprawa na Śnieżkę zimą. Trzy tygodnie wcześniej weszła na nią przy bardzo dobrej pogodzie pierwszy raz i to na sam szczyt.
Wyprawa 10 marca miała w założeniu wejście na Śnieżkę, ale niestety pogoda w ciągu pól godziny się załamała bardzo i nie pozwoliła im na to. Po dojściu do Domu Śląskiego i krótkim odpoczynku zrobili dwie próby wyjścia z Domu Śląskiego, raz w szortach, potem w ubraniach, ale niestety było jeszcze gorzej. W związku z tym rozsądek wziął górę i zeszli na dół, przy wiejącym wietrze z szybkością ok. 100 km/h. Temperatura przy takim wietrze nie była zadowalająca, odczuwali przy zejściu zimno rzędu ok -25 stopni. I choć zejście było trudne okazało się przyjemne i dawało niesamowite doznanie.
Grupa ludzi na tą wyprawę była naszykowana na każdą ewentualność – w plecaku ciepłe ciuchy, gorący napój w termosie, prowiant, czekolada dla dodania energii, apteczka podręczna, gogle, ciepłe rękawice i czapka i OBOWIĄZKOWO raki – bez tego organizator wyprawy Rekord Polski – 100 Zimnolubnych na górskim szlaku! Maciej Szyszka nie wpuścił na szlak. Kijki na szlaku były bardzo pomocne a Agnieszka w plecaku miała również … wodę dla ochłody.
Zapytana przez Nas czy poleciłaby komuś taką eskapadę, odpowiedziała:
czy polecam – na 10000%. Po obejrzeniu filmu zatęskniliśmy również za takim wyczynem a Ona z łezką w oku powiedziała Nam: – wrócę tam z pewnością.
Zapytana o plany na przyszłość mówi: – nie mam jeszcze sprecyzowanych – ale będziemy powtarzać takie wyprawy czy to z Maciejem Szyszką jako bicie rekordów, czy też sami we własnym zakresie.
Uzależniona od morsowania oczywiście po zejściu w tą tragiczną pogodę wzięła jeszcze kąpiel w Przesiece (wodospad).
Zakochana wręcz w morsowaniu i w Śnieżce zimą odgraża się że ma w planach również inne ekstremalne pomysły. Ale o tym następnym razem bo oprócz zimnolubnych pomysłów i przeżyć Agnieszkę spotkamy z książką w ręku czy na wieczorku literackim czy też muzycznym. To również wyzwania dla niektórych. Agnieszkę znamy również z dobrego serca i serdeczności do bliskich. Oby więcej takich ludzi, którzy rozświetlają nasze mroki dnia codziennego.