Tradycyjnie jest to dzień modlitwy za dusze zmarłych – zwłaszcza te, które przebywają w czyśćcu. Zaduszki mają swoje korzenie w dawnych pogańskim zwyczaju dziadów, opisanym m.in. w słynnym dramacie Adama Mickiewicza.
Pod koniec średniowiecza, kiedy stopniowo rozpowszechniało się w Polsce chrześcijaństwo, pogańskie obyczaje były surowo zakazywane przez Kościół. W miejsce dziadów przeforsowane zostały z czasem Zaduszki, które w XV wieku były już znane w całym kraju. Dziś 2 listopada nie jest dniem wolnym od pracy, dlatego wiele osób odwiedza groby zmarłych dzień wcześniej. Z dawnych pogańskich obrzędów pozostał jednak zwyczaj zapalania zniczy. Co roku w pierwsze dni listopada po zapadnięciu zmroku na cmentarzach można podziwiać wyjątkowy blask tysięcy świateł.*
Dziś już chrześcijańskie Zaduszki przyciągają na cmentarze tysiące wiernych, nie znających nawet korzeni tego święta. Teraz przychodzą tu z tęsknoty za zmarłymi bliskimi lub dalszymi braćmi czy siostrami w Jezusie Chrystusie. Na naszych cmentarzach światełka pamięci stawiane są również innym niż chrześcijańskim zmarłym. Z tego powodu początkiem listopada nekropolie rozbłyskują feerią tysięcy zniczy i lampek.
Jako zwolennik eko zachowań uważam to za wielkie marnotrawstwo surowców naturalnych, które będą po wykorzystaniu rozkładać się przez setki lat. Takie „tradycyjne” świętowanie przyczynia się do jeszcze gorszych czasów dla następnych pokoleń. Palenie zniczy na grobach niczemu nie służy skoro jest wiele innych form pamięci o zmarłych przodkach. Modlitwa ma siłę i wysłuchana przez Boga nie jednemu pomoże …
Wal de Mar