Święto Objawienia Pańskiego zwane Epifania lub potocznie Trzech Króli. Od 9 lat dwie „królowe” a potem ich więcej, 6 stycznia bez względu na epidemie, pogodę czy stan ducha maszerują zaciekle do Świebodzina pod figurę Chrystusa Króla. Tam po oddaniu Mu pokłonu wracają do swoich domów i rodzin.
O pierwszej wyprawie dowiedziałem się już po więc nie było szans na udział. W tamtych czasach formowały się też Ekstremalne Drogi Krzyżowe w okresie przedwielkanocnym. W odpowiedzi na wyczyn Krysi i Joli z Kalska, postanowiłem pójść tamże. W związku ze złym przygotowaniem do wyprawy (46 km i nowe obuwie) „spuchłem” kilkanaście kilometrów przed Świebodzinem (szedłem z Zielonej Góry).
Nie zniechęciło mnie to jednak do powtarzania takich spacerów po górach, dolinach. Wszystko po to by w 2018 pójść już z Kalska z Krysią i Jolą, do których dołączyło już kilkanaście osób. Przeszliśmy trasę w wielkiej euforii ale i w zadumie i modląc się, każdy jak umiał. Część trasy śpiewaliśmy również religijne pieśni dla wyrażenia swojej wiary i podkreślenia naszych chrześcijańskich wartości z jakimi szliśmy do celu.
Potem były kolejne lata, śnieżne, wietrzne czy deszczowe ale zawsze szły pomysłodawczynie (zwykle pracujące w Świebodzinie) i kilkanaście osób zaprzyjaźnionych z nimi i szczerze im dopingujący. W kolejnych marszach brałem również udział, choć nie zawsze bo w związku z przynależnością do chrześcijańskich struktur miałem też inne obowiązki.
W tym roku na starcie zameldowały niezawodne Krysia i Jola, które wcześniej ogłosiły swoje wyjście na spacer epifaniczny. Na starcie dołączyła do nich trzecia królowa i dwóch paziów. Zbyszek i ja (nieco spóźniony). Zanim ruszyliśmy dojechała 4 pani i w szóstkę ruszyliśmy. Pogoda była cudowna i tempo było spokojne. Zanim doszliśmy na pierwszy popas dołączyły do nas trzy osoby a po drodze jeszcze doszły do nas kolejne dwie. Stawkę spaceru do 14 osób uzupełniły kolejni spacerowicze, dołąćzając przed samym Świebodzinem. Nie istotne to jednak gdzie i kiedy – ważny cel i chęć ukłonów dla Najwyższego…
Waldek W.