Jak niektórzy wiedzą kolekcjonuję dzwonki. O różnym przeznaczeniu, o różnej budowie i z wszelakich materiałów. Wśród nich są dzwonki barowe, kościelne, bydlęce i rowerowe…
Dziś chcę się skupić na dzwonkach rowerowych (a raczej ich brak), które stały się ostatnio kwestią sporną pomiędzy użytkownikami ścieżki pieszo – rowerowej, choćby tej nieszczęsnej w Nowym Świecie. Zresztą takie problemy mają użytkownicy nie tylko tej ścieżki.
Zarówno w mieście jak i na wsiach, gdzie znajdujemy takowe ciągi, kultura jest istotnym czynnikiem współżycia na nich. W związku z tym, że jestem kierowcą i pieszym, rowerzystą i spacerowiczem, mam jakiś pogląd na sytuację. Jednak nigdy pewności nie miałem, jak to jest według prawa. Dzwonek rower musi posiadać czy nie?
Ku mojemu zadowoleniu właśnie się potwierdziło, że jest on elementem obowiązkowym każdego roweru. Moje wątpliwości, pochodziły z tej przyczyny, że nie raz i nie dwa, pytali mnie czytelnicy o to. Teraz znalazłem wytłumaczenie tego dlaczego musi on być. Ludzie skarżyli się, że nie raz, iż rowery na ścieżkach przelatywały o milimetry od nich i nigdy nie dzwonią. Dzwonek właśnie po to jest niezbędny, by podobnie jak pojazd mechaniczny, ostrzec innych użytkowników przed niebezpieczeństwem.
Przepisy nie odnoszą się do niego w specjalny sposób. Taki sposób myślenia jest poważnym błędem. Dla przykładu podaję konkretny przepis, z którym należy się zapoznać by uchronić się przed karą wynoszącą czasami kilkaset razy ceny dzwonka (do 5000 zł).
O obowiązkowym wyposażeniu roweru mówi par. 53 ust. 1 rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich niezbędnego wyposażenia.
Jego brak ściąga jednak na kierującego poważne konsekwencje. Bo choć taryfikator nie przewiduje mandatu za brak dzwonka, w Kodeksie wykroczeń pojawia się art. 96 ust. 1 pkt 5. To wystarczająca broń na taką ewentualność…
Więcej przeczytacie w artykule Kuby Brzezińskiego >>>
Waldek Włodek