Już dawno, dawno temu a może nawet od zawsze ludzie z daleka i bliska wiązali Górzykowo z winnicami, górami czy też pięknymi widokami na rzekę. Nawet nieistotne na jaką bo z tarasów winnic i niektórych domostw widać dwie: Odrę i wpadającą doń Obrzycę.
Jakieś 3 – 4 lata wstecz pewnego ranka gruchnęła wieść, że właściciel żwirowni wypełnia pokopalniane doły śmieciami. Dokładnie 760 metrów od naszej redakcji. Po wielu bojach i niesnaskach, protestach i działaniach z udziałem Policji i różnych służb udało się zatrzymać ten proceder.
Uff a było bardzo gorąco. Sprawy poszły tak daleko, kilku bekło jakieś kary i kilku dostało burę w województwie i powiecie. Sprawa wydawałoby się załatwiona.
Aż tu 11 kwietnia pewna górzykowianka podczas rowerowego spacerku po górzykowskich lasach natknęła się na górę śmieci (w zasadzie górkę). Mając za sobą przeszłość dziennikarską, wprawną ręką napisała zawiadomienie na portalu społecznościowym, które po kilku godzinach niczym woda w rzece rozlała się szeroko po profilach mieszkańców. Z postu górzykowianki wynikało, że:
„jakiś bydlak zrobił sobie z górzykowskich lasów prywatne wysypisko śmieci”
Z zamieszczonych zdjęć na jej profilu wywnioskowałem, że śmieci jest dużo ale nie za wiele więcej niż było … w październiku 2020 o czym wspomniałem pod którymś udostępnionym postem.
Mianowicie sprawy się mają tak:
w związku z tym, że posiadam psa często chodzę po lasach i polach. Niejedno widzę i niejedno słyszę, czasami aż chce się płakać a czasami aż uszy więdną jak to gawiedź co ledwo odrosła od ziemi mięskiem rzuca po okolicy nie zważając na innych czy piastowane funkcje. Wracając jednak do śmieci, zauważyliśmy je (z moim psem) już we wrześniu – mała kupka wysypane z worka może z dwóch. Po kilkunastu dniach powrotu w te samo miejsce śmieci wyraźnie przybyło. Ten widok zmierził mnie okropnie i zrobiłem pierwsze (i następne) foto tego miejsca (jak poniżej):
W związku z tym, że nie podoba mi się taka forma usuwania odpadów komunalnych kosztem wszystkich mieszkańców gminy – zgłosiłem to do Straży Miejskiej w Sulechowie.
Jak widać z następnych działań mieszkańców Górzykowa, NIKT się tym nie przejął – nikt nic nie zrobił, poza przysłaniem listem poleconym (na koszt gminnego podatnika) informacji, że zgłoszenie zostało przyjęte!! Po pół roku (!!!) kiedy „dym” w sprawie śmieci zrobiła górzykowianka na portalu społecznościowym wraz z licznymi znajomymi, którzy jej apel udostępniali. Post udostępniono 309 razy a pod nim wywiązała się dyskusja na 37 komentarzy.
Dziś w końcu mamy spokój z tą kupą śmieci w górzykowskim lesie bo właściciel terenu (osoba prywatna) została przez Burmistrza Sulechowa zobowiązana do uprzątnięcia terenu. Termin na to minął właśnie dzisiaj, 16 maja (o czym pod postem napisał rzecznik burmistrza Sulechowa).
Widok jaki dziś zastałem w tym miejscu uradował nas (mnie i psa) – czysto jakby nigdy tu nic nie było. Brawo Gosia T, brawo Tomasz R. brawo Urząd Miasta i wreszcie brawo właściciel terenu.
Opuszczając to miejsce niemal nie zauważyłem, że właściciel terenu ma poczucie humoru…
Pozostawiam to bez komentarza 🙁
Waldek Włodek