Klątwa sulechowskiej lwicy (1)

rysunek Anna Zwiahel (przy użyciu akwarele VanGogh)

Dziś w ramach weekendowego rozluźnienia proponujemy cieplutkie opowiadanie Moniki Suder (obecnie dziennikarki wrocławskiej), która choć od paru lat poza Sulechowem wciąż wraca swoją prozą. Pani Monika obiecuje, że będzie ciąg dalszy …

To była kobieta– powiedział z dumą Daniel i spojrzał na kolegów, licząc na ich aprobatę. Skąd wiesz? – zapytał Igor/ Pewnie starego znowu podsłuchiwał – dodał Marek powoli zaciągając się papierosem.
Ojciec Daniela, Adam Marszałek był policjantem na tutejszym posterunku, a Daniel, jego szesnastoletni letni syn faktycznie podsłuchał tamtego dnia rozmowę ojca.

Poszukiwania tajemniczej kobiety, której ręka została znaleziona w miejskiej fontannie, rozpoczęły się natychmiast po rozmowie Adama z zielonogórskim komendantem. Komendant chciał się wykazać przed warszawką, bo dopiero co objął swoje stanowisko, więc właścicielki odciętej ręki szukało całe województwo, w tym ojciec Daniela.
Na ścianie ratusza uwieszona była rzeźba, z której tryskała woda. Strumień sączył się z paszczy lwa, a woda spływała na misy przypominającej muszlę albo wielkie płatki kwiatu. Zazwyczaj fontanna była zepsuta, albo woda zakręcona, więc zamiast czystej tafli w betonowej muszli zbierała się gnijąca, zielona deszczówka. Tego dnia, kiedy chłopcy postanowili zbadać miejsce zbrodni, misa była sucha i czysta, ale do lwa nie można się było zbliżyć, bo dookoła ustawione były metalowe bramki. Pewnie ujebał jej rękę, bo nie była dziewicą – zarechotał Igor. Jezu co za debil. On nie gryzie, tylko nie ryczy jak laska nie jest dziewicą – powiedział Daniel. Według opowieści mieszkańców Sulechowa kobieta, która przechodziła o północy obok fontanny i była dziewicą, mogła usłyszeć ryczenie lwa wydobywając się z rzeźby umieszczonej na ścianie sulechowskiego ratusza. Nikt nigdy ryczenia nie słyszał, przynajmniej nikt trzeźwy, ale opowieści krążyły po miasteczku od nie wiadomo już ilu pokoleń. No to nie ryczał i jeszcze jej rękę ujebał – Igor śmiał się ze swojego dowcipu, aż brakowało mu tchu... No debil, przysięgam debil – powiedział Daniel do Marka patrząc z politowaniem na śmiejącego się do rozpuku kolegę.
Marek palił papierosa jak zwykle powoli, od czasu do czasu mocniej się zaciągając, i nie reagował na nieopanowany śmiech Igora. Pewnie coś palił. Nie przejmuj się nim – powiedział z powagą Marek – Kto ją znalazł? Podobno sprzątaczka szła rano do ratusza i zobaczyła, że ta miska, co Igor do niej zawsze szcza, jest pełna krwi i wystaje z niej ręka. Tak się baba zaczęła drzeć, aż ktoś wezwał policję. – Daniel rzeczowo opowiadał historię odciętej ręki.
Twój stary tam przyjechał? – dopytywał Marek. No. Podobno wyglądało to mega ostro – Daniel był podekscytowany tym, że może opowiedzieć koledze o trupie w miejskiej fontannie.

Adam stał w kuchni i robił kolekcję dla dzieciaków. Kroił bezmyślnie pomidory i zastanawiał się do kogo może należeć ręka i kto ją obciął denatce. Kiedy dostali zgłoszenie w środę rano, że jakaś kobieta krzyczy że kogoś zamordowano, myślał, że to jakiś kiepski żart okolicznych dzieciaków. Żarty związane z najsłynniejszą sulechowską fontanną były na porządku dziennym. Niektóre samego Adama przyprawiały o uśmiech, który trudno mu było powstrzymać. Jednak tym razem nikomu nie było do śmiechu. Ze zbiornika z zabarwioną na czerwono wodą wystawała ludzka ręka. Adam musiał wezwać kryminalnych z Zielonej Góry, co nie było mu w smak, bo nie miał tam zbyt wielu przyjaciół, a do tego nowy komendant pocił się, żeby zrobić wrażenie na swoich szefach. Presja nie pomagała ani w myśleniu, ani w krojeniu pomidorów. Nóż przejechał po palcu wskazującym i na świeżo pokrojone pomidory pociekła krew.
Kurwa mać – syknął pod nosem Adam po czym wyrzucił ubrudzone pomidory do kosza i opatrzył rękę i dalej przygotowywał kanapki dla całej rodziny. Adam Marszałek zastanawiał się dlaczego nikomu nie przychodziło do głowy kim może być kobieta, której ręka leżała pod otwartą lwią paszczą. Nikt nie zgłaszał zaginięcia, przynajmniej w okolicy. Mogła przecież przyjechać tutaj w odwiedziny, albo być przejazdem. Mogła też zostać porwana na drugim końcu Polski i celowo zostać przewieziona tutaj.

Jutro po raz kolejny będą przesłuchiwani świadkowie. Zielona bada też lokalnych bandziorów, więc póki co Adam jest im potrzebny. Nigdy nie miał aspiracji, żeby być policjantem w wydziale kryminalnym, bo widział zbyt dużo złamanych życiorysów kolegów z kryminalnej, jednak ta historia mocno go męczyła.

Ty myślisz, że ją zgwałcił i poodcinał ręce? – Igor wyglądał jakby naprawdę próbował rozwiązać zagadkę odciętej ręki. – Ej, a może pokroił ją na kawałki i porozwoził po takich dziurach jak nasza i nikt go nigdy nie znajdzie, bo jest zagranicznym biznesmenem?
Ale rozkmina, ja jebię. Na pewno tak było i trafił akurat do Sulechowa – Daniel patrzył z politowaniem na Igora.
A co nie mogło tak być? – zapytał zirytowany Igor. Wszystko mogło być – Marek jak zwykle mówił ze stoickim spokojem i przyklejonym do ust papierosem. – Ale fantazja nie pomoże rozwikłać zagadki. Najpierw trzeba zidentyfikować ofiarę.

cdn
Monika Suder