I nie są to puste słowa gdyż wszystkie starania (od powstania OSP Cigacice – reaktywacja) dzieją się po to aby #służyćlepiej. Samo powstanie – reaktywacja było tym zamiarem właśnie aby móc służyć ludziom na pożytek (Bogu na chwałę). Skromny skład osobowy na „dzień dobry” Naszego OSP Cigacice był tylko chwilowy. Nie mówią druhowie, że już jest dość ale jest to już zupełnie inna liczba członków OSP niż na początku. Obecnie jest ponad ćwierć setki ochotników z czego kilkunastu to już „zawodowcy” tzn wykwalifikowani strażacy ochotnicy gotowi do akcji o każdej porze dnia i nocy. Żeby być jak oni trzeba wstąpić do OSP, zrobić badania lekarskie, odbyć kilkunastoweekendowe szkolenie teoretyczne i praktyczne, zdać egzamin i … witamy w szeregach druhów. Że jest to możliwe w każdym wieku może potwierdzić 60 letni współzałożyciel OSP (od 5 lat strażak) i jego prawie dwu i trzy razy młodsi koledzy. Kolejni kandydaci od zawsze pukają do naszych drzwi i jedynie ciągły brak remizy powoduje, że ich nie otwieramy na oścież. Są jednak „twardziele” i mimo to przychodzą do nich na zbiórki i spotkania typu szkolenia by poobserwować jak się zachować w określonych sytuacjach lub co do czego służy. Można by rzec: prosimy częściej i więcej, tym bardziej że drzwi remizy otwarte (nie ma ich wcale). Jednak i to może się wkrótce zmienić gdyż po długich poszukiwaniach trafiło się ciekawe miejsce pod garaż dla OSP Cigacice. Co ciekawe, jest to bardzo dobre miejsce i o przybliżonym położeniu jakie sobie wymarzył wymieniony wyżej współzałożyciel tej jednostki.
Osp Cigacice zaczynało dosłownie od zera, nie mając dosłownie nic, nawet strażaków. Wśród założycieli był jeden wieloletni ochotnik z sąsiedniego OSP i jeden zawodowy z sąsiedniej wsi. Poza nimi sami amatorzy, którzy już dziś mają na swoim koncie małe i duże pożary. Do pełnego szlifu jeszcze im daleko ale każda nowa akcja przynosi nowe doświadczenie. Każda wspierająca ręka przynosi jakieś wyposażenie. Pierwszym samochodem bojowym był stary Żuk z OSP Pomorsko, w którym znaleźliśmy jakieś śmieci. Z tych śmieci, w ramach recyklingu i renowacji pozyskaliśmy pierwsze sprzęty typu: łopata, tłumice. W ramach zbiórki uzyskaliśmy pierwsze ubrania bojowe (Nomexy) a nieco wcześniej nowe ubrania koszarowe od Gminy Sulechów. Potem kolejne zakupy sponsorowane (latarki), przekazania z innych jednostek starszego sprzętu (radiotelefony) i w końcu nowe zakupy (drabina składana – drewniana, hełmy, łopaty, grabie). Oprócz drobnego sprzętu, niezbędnego w działaniach zaczęli kupować z dotacji i różnych programów rządowych, unijnych i samorządowych. Takim sposobem nasi strażacy wzbogacili się od pompę pływającą, piłę do drewna, do stal i betonu, agregat prądotwórczy czy torbę I pomocy R-1. Wszystko to mają na strzeżonym terenie ale pod „chmurką”. Prawie w pełni wyposażony pojazd stoi pod chmurką i jak nie znajdzie dachu nad głową – wszystko zacznie niszczeć, popadać w ruinę.
Nasi strażacy ochotnicy sami już chodzili po wsi i szukali schronienia dla swojego autka. Ogłaszali również swoją prośbę – lament na portalu społecznościowym. Jak dotąd – bez skutku.
Mimo to, dalej „dłubią wnioski” na nowe sprzęty i szukają źródeł ich finansowania. Ostatni ich zakup to butle tlenowe dla czworga ochotników biorących udział w akcjach. Za sumę kilkunastu tysięcy uzyskali cztery zestawy do oddychania w trudnych warunkach (pożary budynków czy traw) wraz z całym wyposażeniem.
Dziś, zaledwie pare dni po zakupie ochotnicy przećwiczyli ich obsługę i zastosowanie. Całości przyglądała się nowa adeptka pożarnictwa, 15 letnia Wiktoria. Z naszych informacji wiemy, że takich osób jest znacznie więcej tylko jak na razie nie ma warunków na prowadzenie szkolenia…