10 marca 2019 z Karpacza czarnym szlakiem na Śnieżkę wyruszyła wyprawa 100 zimnolubnych (ludzi-morsów i biegaczy), którym niejedno wyzwanie nie jest obce. Biegają trasy od 2 do 100 km albo i więcej. Niektórzy z nich morsują. Rzucają sobie nowe wyzwania, a co lepsze – pokonują je, pokonując swoje słabości, obawy i niejednokrotnie niebezpieczeństwa. Dziś chcemy opowiedzieć o Naszej znajomej Agnieszce Wałeckiej, która wraz z koleżanką Dagmarą Rerus i kolegami: Robertem Sarbowskim, Krzysztofem Kaczmarkiem z Babimojskiego Klubu Biegowego BAKCYL oraz Arkadiuszem Mnichem – założycielem grupy survivalowo-buschcraftowej Leśna Wataha wybrała się na tą wyprawę, by spełnić swoje marzenia i przeżyć niesamowitą przygodę.
Grupa śmiałków na wyprawę wyruszyła solidnie przygotowana – wielomiesięczne treningi i adaptacja z zimnem (bieganie, morsowanie) oraz zaopatrzona we wszystko, co potrzebne – w plecaku ciepłe ubrania, gorący napój w termosie, prowiant, czekolada dla dodania energii, apteczka podręczna, gogle, ciepłe rękawice i czapka i OBOWIĄZKOWO raki – bez których organizator wyprawy Rekord Polski – 100 Zimnolubnych na górskim szlaku! Maciej Szyszka nie wpuścił na szlak. Kijki na szlaku były bardzo pomocne. Agnieszka upiekła specjalnie na wyjazd dla całej ekipy energetyczne ciasteczka buraczane z orzechami, bananem, miodem, płatkami orkiszowymi, suszona żurawina oraz niezastąpioną chili.
Nie była to ich pierwsza wyprawa zimą na Śnieżkę. Dwa tygodnie wcześniej – w podobnym składzie weszli na nią przy bardzo dobrej pogodzie i to na sam szczyt. Dwoje z nich – Robert Sarbowski i Agnieszka Wałecka drogę “tam i z powrotem” pokonali w szortach i z uśmiechem na twarzach.
Wyprawa 10 marca miała w założeniu wejście na Śnieżkę, ale niestety pogoda w ciągu pól godziny bardzo się załamała i nie pozwoliła im na to. Po dojściu do Domu Śląskiego i krótkim odpoczynku zrobili dwie próby wyjścia z Domu Śląskiego, raz w szortach, potem w ubraniach, ale niestety było jeszcze gorzej. W związku z tym rozsądek wziął górę i zeszli na dół, przy wiejącym wietrze z szybkością ok. 100 km/h. Temperatura przy takim wietrze nie była zadowalająca, odczuwali przy zejściu zimno rzędu ok -25 stopni. I choć zejście było trudne okazało się przyjemne i dawało niesamowite doznanie.
Na koniec ekstremalnej wyprawy – jak na morsów przystało, cała ekipa wzięła regeneracyjną kąpiel w Przesiece.
Grupa zapytana czy poleciłaby komuś taką eskapadę, zgodnie odpowiedziała, że poleca w 10000%. Po obejrzeniu filmu, który nagrali podczas wyprawy zatęsknili za Śnieżką i zapewnili, że będę tam wracać.
Na początku wyprawy ….. Agnieszka, Dagmara, Robert, Krzysztof i Arek
Zimnolubni tuż przed wyjściem
Warunki w górach zmieniają się w szybkim tempie – Schodziliśmy w trochę innych strojach
Trasa przejścia zimnolubnych
https://youtu.be/T5j–TXqc2s